piątek, 27 czerwca 2014

Rozdział drugi

                        CZYTASZ = KOMENTUJESZ

Co chwilę o coś się potykałam, było mi zimno ,ale i tak nie martwiłam się  o siebie tylko o moją matkę. Minęło jeszcze pół godziny zanim doszłam do szpitala . Pielęgniarka zaprowadziła mnie na  korytarz gdzie jest pokój mojej matki . Po paru minutach widzę lekarza .

- Panie Doktorze co z moja  mamą ???- Jego oczy pociemniały były pełne współczucia

  -Jest na bloku operacyjnym odłamki szkła dostały sie do jej serca na razie trzeba się przygotować na najgorsze , ale jest pod opieką najlepszych specjalistów i  będziemy walczyć  o jej życie .- powiedział to i odszedł , a ja stałam jak słup soli powtarzając sobie jego słowa ,, trzeba przygotować się na najgorsze ''Wzięłam telefon by sprawdzić która godzina i widzę 19 nieodebranych połączeń od Maxa. Szybko odzwaniam do przyjaciela

-Max-tym razem mówię szlochem

-Ann co się stało, co ci ona zrobiła ??!! - zaczął już krzyczeć do telefonu

- Nie ma aa a a ma jest w szpitalu  przechodzi teraz operację serca  kawałki szkła się do niego dostały , są małe szanse że przeżyje - płakałam już i się nie powstrzymywałam

- Już do Ciebie jadę  spokojnie -ale ja nie byłam spokojna , jak ona umrze to będę sama , ojciec zostawił ją jak była ze mną w ciązy nawet nie wiem jak się nazywa . Niestety innej rodziny nie mam albo mam tylko nie wiem o ich istnieniu a oni o moim .Wtedy bym musiała iść do sierocińca  ,a to by było straszne .

- Za ile będziesz ??- zapytałam dalej chlipiąc

- Za około 20 min na jakim piętrze jesteś  - zapytał słyszałam że biegł bo miał płaski oddech

- Na trzecim pietrze na końcu korytarza - odpowiedziałam już troche się uspokajając


- Ok będę za 15 min - blado się uśmichnęłam i zakończyłam połączenie teraz zostaje mi tylko czekać




Bezzy Bee

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz