czwartek, 26 czerwca 2014

Rozdział pierwszy

            CZYTASZ = KOMENTUJESZ
   22 czerwca
Rzuciłam plecak w kąt .Są wakacje , choć  ja tego nie odczuwam. Deszczowy Londyn  daje o sobie znać . Mam szkołę  5 minut  od domu , a już jestem mokra do suchej nitki. Usłyszałam głos mojej matki.
- Ann kochanie wróciłaś?? - widziałam jak się chwieje gdy schodziła po schodach - znów się  upiła
- Tak mamo jak minął dzień w pracy ? - czułam odór alkoholu
- Aaaaa zrobiłam sobie wolne- co znowu już nie .....
- Co znowu jak mogłaś już tydzień nie chodzisz do pracy a wiesz ze z pieniędzmi cienko .
 - Nie do mnie takie rzeczy bachorze.- tym razem w jej oczach była furia , już podnosiła rękę ale zdążyłam uciec.
- Zostaw mnie  - krzyczałam ze schodów i zamknęłam drzwi na klucz  . Wzięłam telefon i zadzwoniłam do  Maxa.
- Maax - mój głos drżał
- Ann co się stało ??? - słyszałam jak się o mnie martwi był jedyną osobą, która znała moje problemy .
-Mama znów się upiła, boję się że będzie tak jak tydzień temu- spojrzałam na siniaki  na moich ramionach.Pamiętałam ten błysk  furii w jej oku , jak jej ręce biły moją twarz ,jak jej nogi kopały mój brzuch , jak szarpała mnie za włosy ,rzucała mną po pokoju .
- Spokojnie jadę do ciebie - zastygłam, nie  jak coś mu się stanie nie wybaczę sobie tego .
- NIE !!! zejdę po rynnie bo coś ci zrobi a ja sobie tego nie .. -słyszę tłuczone szkło - Zaraz wracam....
- Ann ... - nacisnęłam czerwona słuchawkę
Zeszłam na dół zauważyłam szczątki szkła  dookoła od gabloty babci ,a w odłamkach  leżało ciało mojej mamy ,ledwo co się zastanawiając podbiegłam do niej, zmierzyłam puls ,był ledwie wyczuwalny , zadzwoniłam po karetkę
-  Proszę o karetkę moja mama leży wokół szkła ma ledwo wyczuwalny puls  - mój  głos cały drżał
- Proszę się uspokoić  gdzie mieszkasz ??? - kobieta miała lodowaty głos
- Na Chapel Street 201
- Karetka będzie za 5 min - dzięki bogu
-Podbiegłam do mojej mamy - Mamo nie możesz mnie zostawić nie możesz !!!! - krzyczałąm i płakałam na jej piersi -  przyszli ratownicy i ją ode mnie odciągneli - nie mogli mnie wziąć ze sobą bo karetka była za mała patrzyłąm jak odjeżdża i dużo nie myśląć zaczęłam biec...

Pierwszy rozdział huraaa pamietaj komentuj każdy komentarz to dla mnie wiele szczęścia wiem że ktoś to czyta



Bezzy Bee

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz