poniedziałek, 7 lipca 2014

Rozdział piąty

17 Lipca
   

Rano obudziły mnie promyki słońca . Jeśli  godzine 12 można nazwać  ranem , a uwierzcie mi , pospałabym jeszcze sobie. Po przebudzeniu poszłam wziąść szybki prysznic mialam sie przeciez za trzy godziny stawić możliwie przed moją przyszła praca . Poszłam pod prysznic odkręciłam wodę czułam jak ciepła ciecz spływa po moim ciele i jak  moje mięśnie stopniowo sie rozluźniają umyłam włosy swoim ulubionym jabłkowym szaponem . Po 20 min rozkoszy musiałam niestety wyjśc z pod prysznica , szybko się ubrałam w  mój  czarny dres i zwiozałam włosy w wysoką kitkę


Poszłam do kuchni i zjadłam lekkie siadanie . Zanim sie obejrzałam była już 14 30 . Wzięłam swoja torbę i klucze od mieszkania Melanii ( to u niej miszkam ) .  Zdążyłam na taksówkę. Po 10 min byłam przed domem  a raczej wielką willa z basenem. Chciałam wejść gdy się pojawił ochroniarz
- Ej mała a ty gdzie - miał szorstki głos
-  Ja jestem umówiona z panem  Jimim  Hanterem na rekrytacje- jego rysy twarzy złagodniały - Prosze poczekać - poszedł zadzwonić
- Proszę za mna Jimi czeka na ciebie - westchnełam z ulgą szłam za tym gorylem  w strone małej hali . Sala była rewelacyjna rozglądałam z zachwytem zanim nie podszedł do mnie człowiek tak po 40
- Witaj nazywam się Jim Harter - myślałam że będzie on gburowaty a to  człowiek z ikrą
- Miło mi nazywam się Ann Waltter - mój głos trochę się trząsł
- Zanim zaczniemy możesz mi zadać parę pytań - myślałam ze to on będzie mi zadawał  pytania ,ale mam jedno nurtujące pytanie
- Wal śmiało - przełknełam sline
- Czemu zadał mi pan to dziwne pytanie o chłopaka w lokowatych włosach - cicho sie zaśmiał - chciałem wiedziec czy nie rzucisz się na chłopców i czy moge ci ufać , a ty nic o nich nie więc cię tu zaprosiłem
-  Aha to wszystkie pytania - zaczęłam ściszać głos
- Ok zapraszam na trening -  poszłam za moim ,, ojcem ''
Musiałam przejść serie szkoleń   przebiec tor przeszkód  i zmierzyc moja sprawnośc fizyczna ,a na koniec musiałam  walczyć z Jimim Haterem moim ojcem właśnie z nim .
Zaczęłam , zrobiłam wykop , ale zablokował moje ruchy  , gdy chciał mnie zaatakować ja je ominęłam zaczęłam  od nog , pózniej przerzuciłam  go przez ramię udało mi się go powalic
 Jego oczy rozszerzyły sie ze zdziwienia - Przepraszam , ja a a a  może lepiej pójdę .
- Czekaj !!! masz tę pracę  - odwróciłam sie i uśmiechnełam
- Na na  na prawdę ?? - zaśmiał się
- Miałąś ją juz po torze przeszkód nie myślałem że mnie  pokonasz i do tego jestes kobietą  będziesz nocnym ochroniarzem  One Direction  czyli wypady do klubów  , ogniska , imprezy itp. choc podpisac papiery a potem poznasz chłopców. - cieszyłam się jak oszalała , ale mialam jedna wątpliwość
- Ale będę mieszkać u siebie prawda ??? - jego oczy pociemniały
- Nie z powodu że będziesz aktywnie być w zyciu chłopców  na tyłach jest domek będziesz w nim mieszkac
- Rozumiem - poszłam i podpisałam papierki będę ich ochroniarzem i  mam z tego  czekaj  20 tys  miesięcznie łał  mogę  mieć jeden dzień wolnego  w tygodniu
 - Choć poznasz One Direction - potaknełam głową  szłam przez dróżkę potem Jimi zadzwonił do drzwi otworzyła je starsza kobieta po 50
- Witaj  Jim chłopcy czekają -weszłam za nim
-  Hej chłopcy poznajcie Ann bedzie waszym nowym ochroniarzem - popatrzyli na mnie  ,az jeden do mnie podszedł
- Witaj w rodzinie  - powiedział ten lokowatych włosach jego ręka pojechała      za daleko  szybko ją wykręciłam zdziwiony lokowaty patrzył na mnie przestraszony - jeszcze raz dotkniesz mojego tyłka a zgotuje ci piekło - puściłam jego ręke wszyscy patrzyli na mnie
- Ktos jeszcze  ??- zapytałam pokręcili przeczaco głowami -
- I dobrze -Jimi patrzył na mnie z podziwem
- Napewno nie jesteś ich fanka- pociemniały mi oczy
- Ujmijmy to inaczej bym ich polubiła , ale nie po tym  - pokazałąm na lokowatego
- Ok to może przedstawcie sie jej - uśmiechnęli się
-  Ja jestem Louis najstarszy i najbardziej odpowiedzialny - wydął pierś a wszyscy oprócz nie wybuchneli śmiechem  patrzyłam na nich zdesorientowana
- Zobaczysz póżniej  ja jestem  Liam- uśmiechnał się a ja lekko uniosłam kącik w górę
- Ja Niall - powiedział chłopak o nieziemsko błekitnych oczach
- Ja Zayn ten przystojny - póścił do mnie oczko , a ja zgromiłam go wzrokiem i się wzdrygnął
- Ja a jes tee m Harry - Odwróciłam się w jego strone ale jego nie zaszczyciłamgo wzrokiem
- Ok  poznałam wszystkich mogę zobaczyć swój pokój - Jim spojrzał na mnie
- Jasne , ale ja ci go nie pokaże tylko Louis bo on ci go wybrał  - eee  Louis który to ???
 To ja - pokazał ten co wydał pierś - odetchnełam z ulga , ale nie pokazałam to po sobie
- Ok możemy iść - spojrzał na mnie błagalnie lokowaty i powiedział - Przepraszam nie powinienem- spojrzałam na niego
- Oj nie bój się uwierz ja spełniam swoje obietnice  - odwróciłam się
- Gotowy - zapytałam Lo...  nie wiem ale nie ważne - pokiwał twierdzo głowo wziął klucze i wyszliśmy
- Ok Ann nie wiedziałem że będzie dziewczyna więc szybko to przygotowywałem i może ci sie nie spodobac - przerwałam  mu
- Mi wystaczy łóżko i nic więcej - popatrzył na mnie dziwnie
- Na pewno jesteś dziewczyna - zgromiłam go wzrokiem
- Tak umiem chodzić na szpilkach ale ja  jestem samo wystarczalna - mruknął cos pod nosem
- Nie buj się w od 25 listopada mnie tu nie będzie - spojrzał na mnie dziwnie
- Czemu ???- nie powinno cię to obchodzic - prychnęłam
reszta droga minęła w ciszy doszliśmy do małego domku na zapleczu był śliczny biały w prowansalskim stylu i miał ogródek już się w nim zakochałam


- Tu masz klucze - powiedział Louis - ale najpierw cię po nim oprowadzę
- Ok - weszłam za nim  najpierw zobaczyłam kuchnię  i aż mnie zatkało a na tym miejscu mi chyba zależało mi   najbardziej była bardzo jasna


Dalej był salon też w stylu prowansalskim  z duża berzową kanapą i plazmą
 

łazienka  była urządzona w starym stylu najbardziej podobało mi się tam lustro

Louis jesteś rewelacyjny mówiłam ci to -zaśmiał się -Nie ale miło mi to słyszec - znów mu przerwałam - ten domek jest piękny masz talent .
- Nie tak szybko jeszcze sypalnia - uśmiechnął się
- ok -weszłam do pomieszczenia i stanęłam  była cudowana


- błagam uszczypnij mnie bo ja chyba śnie - Louis już wybuchnął śmiechem  przeszłam przez cały pokój
- Proszę cię to jest nic to chyba najbiedniej urządone mieszkanie - oczy mi się zaszkliły
- Nie ono jest piekne zawze o takim marzyłam ja spałam na materacu   zdarzało się że nie miałam nic do jedzenia .
 -  Ja a aa nie wiedziałem - widziałam wsółczócie
- To się najpierw zastanów zanim coś powiesz - powiedziałam
-  To możemy cię jutro odwiedzić ??? - spojrzałam na niego
- Nie mam inne sprawy na głowie  - powiedziałam strasznie oschcle
- Wychodze ty tez musisz wyjść .- wyszedł a ja go zignorowłam gdy się żegnał potem zamknęłam dom muszę przecierz iśc do miezkania i wziąść rzeczy . Następnie zadzwoniłam do  Maxa
 - Max  - mówiłam pełna entuzjazmu
- Ann hej i jak po rekrutacji - wziełam głeboki oddech
- Mam pracę, ale muszę sie przeprowadzic - wziełam wdech
- To świetnie ale będe cie mogła czasem odwiedzac co - uśmiechnęłam sie
-  Jak zawsze mysli tylko o sobie co ???  - powiedziałam żartobliwie
- Ejj zmiejszasz moje ego tak nie ładnie - prychnełam
- Ktoś powinien hahah zaśmiałam się   - Muszę kończyć pa mała
- Paaa wielkoludzie
 -Wróciłam do domu  Melanii już tam byłą powiedziałam jej że dostałam prace ale muszę sie wyprowadzię  dała mi kartony  tam wszystko spakowałam i wzięłam walizki podwiązła mnie a ja pokazałam dom była pod wrażeniem po rozpakowaniu wszystkiego poszłam spać jutro mój pierwszy dzień w pracy strasznie się stresuje . Niestety zadzwonił telefon .
 - Hej  Ann tu   Jim -  co on chce
- Hej o co chodzi ??  - zapytałam była 22
-  Chodzi o to musisz spędzic cały dzien z chłopakami by ich lepiej poznac masz sie stawic przed ich domem  o 9
- Rozumiem dobranoc - powiedziałam  , załamałam się  z nimi cały dzień no dobra przeżyje








                                                                   *******
 Hej komentujcie proszę bardzo tego potrzebuję  i szukam osoby która może zrobić mi szablon



Pozdrawiam



Bezzy Bee











sobota, 5 lipca 2014

Rozdział czwarty

                Rozdział  4 
5 lipca 
Minęło już 13 dni odkąd moja matka jest w spiączce . Lekarze powiedzieli ,że może się nie wybudzić choc operacja przeszła pomyślnie . Własnie szperam w jej papierach i szukam mojego aktu urodzenia  , może wtedy się dowiem kto jest moim ojcem. 
5 godzin póżniej 
Nie znalazłam aktu  , a jedyna osoba , która była ze mną szczera to najlepsza  przyjaciółka mojej matki Melanii szybko wykręciłam do niej numer 
- Hej Melanii - miałam słodki głos
- Hej słonko - bardzo mnie lubiła i zawsze mówiła do mnie słonko kochanie serduszko robiło mi sie wtedy ciepło na sercu
- Wiesz co się stało z mama prawda ?? - zaczęłąm sciszać głos jakbym sie bała że ktoś mnie usłyszy
- Tak wiem - cicho westchnęła - nie wiem co się jej stało że zaczęła pić.
- Nie mogę z nią dłużej mieszkać a wiesz że urodziny mam dopiero w listopadzie , mojego aktu nie ma a muszę wiedziec kim jest mój ojciec - wszystko powiedziałam na jednym wydechu 
- Wiedziałam że kiedyś mnie o to zapytasz  - znów westchnęla - twój akt został spalony ... bo twoja matka nie chciała byś go znalazła - chyba wiem dlaczego pomyślałam - a twój ojciec nazywa się Jim Hater ona  nie chciała bys uciekła  bo gdy  ja zostawił nie wiedział że jest w ciązy on nie wie  o twoim istnieniu chciała cię przed nim ochronić
 - Dziękuję Melanii zawsze mi pomagasz teraz musze go znaleść kocham cie i dziękuję 
- Pa  kotku dzwoń czasem do mnie pamiętaj moje dzwi stoja przed toba otworem 
- Pa Melanii jeszcze raz dzięki - rozłączyłam się

 Jim Hater... Jim  Hater szybko biorę laptopa i wpisuje dane w google i wyskakuje 

Jim Hater szef ochrony sławnego na cały świat boysband One Direction . Szukają ochroniarza więcej informacji przez telefon .
O MÓJ BOŻE  skoro będe musiała z nim zamieszkać czekaj ochroniarz chłopców , jestem wysportowana ukończyłam karate i judo z czarnym pasem , gram w piłkę nożną , biorę udział w zawodach   lekkoatletycznych i  zbieram laury więc może spróbóję dostać tę pracę .... dzwoni telefon
- Hallo Ann Waltter - odpowiada  nieznany głos  
- Tak w czym mogę pomóc  ??? - miałam głos pełen obojętności
- Pani matka się wybudziła  - serce zaczeło mi bic szybciej
- Już jade dziekuje za informację - byłam uśmiechnięta 
ale jesli ona będzie to chciała dokończyć co zaczęła  uśmiech zszedł mi z twarzy szybko wybrałam numer policjii
- Dzień dobry tu Ann Waltter miałam się z państwem skontaktować gdy moja matka się wybudzi- Policjanci juz jadą proszę być przed sala matki za 20 min - rozłączył się  a ja mało mysląc ubrałam mój popielaty płaszcz i  cała się trzesłam wbiegłam  do taksówki i pojechałam do szpitala .Policjanci zjawili się równo z czasem i weszliśmy razem do sali 
-  Witamy jesteśmy z policjii - na twarzy mojej rodzicielki był  strach- z powodu siniaków na ciele pani córki które były notoryczne  i że nie jest sie pani wstanie się nią zajmować zabieramy pani prawa rodzicielskie .  
-  Rozumiem przepraszam Ann , ale co ty sama zrobisz ??? - jej głos był pewien żalu 
- Wybacz mamo ale ja mam zamiar znaleść swojego ojca -  zaczęła płakac a policjanci dali jej do podpisania papierki
Po podpisaniu dokumentów 
A więc zabrano jej prawa rodzicielskie   JESTEM WOLNA !!!!! teraz trzeba znaleśc ojca szybko wykręciłam numer który był na stronie 
- Witam nazywam sie Ann Waltter ubiegam sie o prace ochroniarza
- Witam  jestem Jim Hater przejdzie  pani  rekrytację  , ale najpierw  muszę zadac pani pytanie. - Przełknęłam śline- Jak nazywa się chłopak z kręconymi włosami - o nie ja ich nie znam wiem że  on ma imie na  H h h h h  Henry ??? no dobra raz kozie śmierć
- Eee Henry ??? - zapytałam  z nadzieja w głosie usłyszałam śmiech  
-  Proszę sie stawić u nas jutro o  15 na  Matres Street 96 -  rozłaczył  się.Dziwny jest mój ojciec , ale spoko idę na rekrutację . Może moje życie wróci do normy , ale co mu powiem hej jesteś moim ojcem , muszę trochę poudawać , wróciłam do domu i szybko wziełam prysznic i poszłam spać muszę być na  jutro wypoczęta weszłam pod pierzynę i nie wiem kiedy ale zasnęłam ....



                                             ******



 Proszę komentujcie bo nie wiem czy ktoś to czyta zastanawiam się nad zawieszeniem bloga pamiętajcie jeden komentarz to dla was jedna sekunda , a dla mnie wielka motywacja wystarczy uśmieszek





 Pozdrawiam

Bezzy Bee

piątek, 4 lipca 2014

Rozdział trzeci


     
Max zjawił się równo z czasem . Cieszyłam się , bo miałam u kogo wypłakac się na ramieniu . Niestety moje szczeście nie trwało długo .
 Dwie godziny później
Wtulałam się w ramię Maxa , a on uspokajał mnie śpiewając piosenkę Bryana Adamsa everthing  i do zawsze się przy niej czułam się wolna . Nagle na korytarz weszli policjanci . Szli w naszym kierunku , czułam jak spokój mnie opuszcza , a wraca strach i stres .                                                                        
- Czy to ty jestes Ann Wallker  ?-spytali , ich wyraz twarzy był obojętny. Max miał przerażoną minę
- Tak o co się stało ????- mój głos zaczął się delikatnie trząść
- Chodzi o pani matkę - mieli służbowy głos - sąsiadka widziała siniaki na twoich ramionach  ,a wszczesniej krzyki w twoim mieszkaniu możemy je obejrzec ????- pamietam to potem mnie zaczepila  , a więc o to jej chodziło  mówiąc że to niedługo się skończy . Po chwili wachania postanowiłam pokazac im moje siniaki podwinełam rękawy , oczy rozszerzyły im się dwu krotnie  ze zdziwienia , mnóstwo siniaków , krwiaki ,zadrapania .
Wreszcie jeden sie otrzosnął - Możemy porozmawiać z pani matką - do oczu  napłynęły mi łzy


- Niestety nie - mój głos się zaczał się powoli załamywać - jest na bloku operacyjnym wlczą o jej życie - W  ich oczach było współczucie -
- Przepraszamy , kiedy pani matka dojdzue do zdrowia proszę sie z nami skontaktować - podał mi karteczke z numerem telefonu do policji
- Nic się nie stało , dziękuję - machnęłam karteczką pożegnali sie i poszli
Perspektywa Maxa
Biedna Ann mało tego że ja spotkało0 takie nieszczescie  to jeszcze ci policjanci zauważyłem , że jak tylko wyszli to do jej oczu napłyneły łzy i się rozpłakała , osunęła sie po ścianie i podwineła nogi pod brodę , szybko do niej podbięgłem delikatnie ją podniosłem, było trudno bo dziewczyna nie chciałą współpracować , ale wreszcie udało mi sie ja usadzic na krześlę
- Cii spokojnie - zacząłem ją uspokajać choc wiedziałem że to i tak nic nie da
- Och Max co ja bez niej zrobię -chciałem jej jakos pomóc , ale nie mogłem jej niczego zaoferować .
- Nie bój się cos wymyślimy - uspokajała sie
Perspektywa Ann
Wiedziałam że Max chcę mi pomóc . Cały czas rozmyslałam o mamie co by ona  w takiej sytuacji powiedziała .Nie wuedziałam kiedy moja głowa osuneła się na ramię Maxa i gdy Morfeusz zabrał mnie do krainy snów ...





                                                               ********


Dziękuję za każdy komentarz pozdro




Bezzy Bee